piątek, 31 maja 2013

Jak jeść z dziećmi?

Z okazji jutrzejszego dnia dziecka chcemy napisać Wam dziś, jak jeść z dziećmi. Z tymi marudnymi niejadkami, którym rodzice często wpajają bardzo niezdrowe nawyki żywieniowe. Jest parę zasad, które same posklejałyśmy do kupy i które bardzo pomagają zwalczyć problemy z karmieniem naszych i cudzych pociech. No to lecimy:

1. Dzieci lubią gotować z nami. Zamieńmy kuchnię w plac zabaw i nie przejmujmy się, że zrobi się większy niż zwykle bałagan.

2. Paluszki rybne i nuggetsy z kuczaka naprawdę można zrobić samemu. Ba! Nie trzeba zapychać dziecka bułą i mąką z panierki. Idealne do świeżego dorsza czy piersi z kurczaka będą: płatki kukurydziane, płatki owsiane, orzechy....

3. Warzywa przemycajmy w różnorodnych plackach i zupach kremach. Nie róbmy problemu z tego, że nasze dziecko nie je warzyw. Nauczmy go je jeść! Podawajmy warzywa w atrakcyjnej formie. Jednak nie zapominajmy, że dziecko MA PRAWO DO WŁASNEGO SMAKU i jeśli lubi pomidory, ogórki, rzodkiewki - nie róbmy dramatu, jeśli nie zasmakują mu brokuły. 

5. OWOCE nie muszą być owocami. Dodajmy je do obiadu zamiast warzyw, podajmy na deser. Uatrakcyjnijmy dziecku posiłek podając do kotleta i ryżu np. melona. A na deser? Gruszkę. I kolejna rzecz - dzieci uwielbiają KASZE. To wy, dorośli, ich nie lubicie!

5. Telewizor i tańce, czyli pieluszkowe zapalenie mózgu. Nie sadzajmy dziecka przed bajką, żeby tylko zjadło. Nie tańczmy przed niemowlakiem, żeby cokolwiek pochłonął. Jeśli dziecko nie chce jeść - niech nie je. Nie zawsze musi być głodne. Nie zje śniadania? To zje drugie śniadanie. Nie zje obiadu? Z większym apetytem zje kolację (na którą możemy podać obiad). Nie zapychajmy dziecka przekąskami przed obiadem, ale pamiętajmy, że słodycze też są dla ludzi i ciastka owsiane czy kawałek czekolady na deser nikomu nie zrobi krzywdy.

6. Nauczmy dziecko zasady, że JEDZENIE TO PRZYJEMNOŚĆ. Siadajmy wspólnie do stołu, dzielmy się wrażeniami naszego podniebienia. Rozmawiajmy i śmiejmy się wspólnie, razem próbujmy nowych rzeczy. Nie popełnijcie błędu ucząc dziecka, że spożywanie posiłków służy jedynie utrzymaniu się przy życiu i należy robić to pogrążonym w ciszy i poczuciu przykrego obowiązku.

AMEN.

środa, 29 maja 2013

QUINOA? A jednak komosa ;)

Kiedy byłam mała chodziłam po ogrodzie moich dziadków i wypatrywałam rośliny z której, ku własnej uciesze, ściągałam ręką "kulki". Kiedy już je pościągałam zrywałam ją i karmiłam kury. A one jadły ją, jadły ze smakiem. Wolały te kulki od wszystkich innych chwastów, które wrzucałam im na podwórko. Pewnego dnia przyszła babcia i spytała, co robię. Powiedziałam jej więc o tej "zabawnej" roślinie. Dziadkowie wyjaśnili mi, że to komosa. Że to nie chwast tylko roślina jadalna. Że od wieków zjada się jej liście, pędy, wytwarza się z niej mąkę i kaszę. Opowiadali, opowiadali, z czasem o wszystkim zapomniałam. 

Kilka tygodni temu poszłam do przyjaciółki na obiad, gdzie poczęstowała mnie kaszą, której nie znałam. Spytałam jaka to kasza. Odpowiedziała "quinoa". Quinoa? Nie znam, pomyślałam. Wróciłam do domu i siadłam do googla.

Okazało się, że pod egzotyczną nazwą quinoa kryje się właśnie komosa. A dokładnie KOMOSA RYŻOWA. Jest biała i jest czerwona. A kasze z niej są przepyszne. Niestety, jej hodowle obejmują głównie Amerykę Południową. Nasza biała komosa jest z nią blisko spokrewniona, jednak nie uzyskamy z niej tak dobrej kaszy. 

Komosę w Ameryce hoduje się na żywność od kilku tysięcy lat. Quinoa, zwana również RYŻEM PERUWIAŃSKIM jest źródłem białka, soli i witamin.
Jest, a przynajmniej powinna być, jednym z głównych składników diety wegańskiej i wegetariańskiej. Również jej młode liście są jadalne, wyjątkowo smaczne i nadają się do sałatek. 

Quinoę w Polsce można kupić głównie w sklepach ze zdrową żywnością oraz w wielu sklepach internetowych. My polecamy głównie czerwoną, której smak wydaje się być lekko pikantny i orzechowy. Jak podać? Jak ją jeść? Z czym? Już piszemy.
Po pierwsze traktujmy quinoę jak kasze, które znamy. Możemy wymieszać ją z pieczonymi warzywami, jak kus kus. Możemy podać jako dodatek do mięs - jak kaszę jaglaną. Możemy nadziać doprawioną quinoą pierogi, jak robimy to z kaszą gryczaną. Pole do popisu jest szerokie!

Jeżeli mielibyście jeszcze jakieś pytania zapraszam na nasz fejsubkowy fanpage. Tam zawsze, chętnie, odpowiemy na wszystko. Smacznego!

środa, 22 maja 2013

Placki inaczej, dzieci syte i mama cała.

Przyszła wiosna. Pojawiają się młode warzywa, proszą żeby je jeść, przyrządzać, doprawiać - a my nie mamy czasu. Pracujemy do 17, wracamy i za nic nie chce nam się skrobać ziemniaków, wymyślać fikuśnych dań. Do tego jeszcze nasze małe, wredne dzieci nie zawsze chcą jeść warzywa. Ba! Prawie nigdy nie chcą ich jeść. Zrobią nam łaskę, jeśli ugryzą ogórka czy pomidora, czasem od święta zjedzą kukurydzę. 

I nagle pojawiają się Granice Smaku z pomysłem jak przechytrzyć dzieci, dać im warzywa, zrobić szybki obiad, zjeść go także samemu i mieć jeszcze dużo czasu dla siebie. Jak? PLACKI!!!

Baza do placków jest banalna i nawet nie zabrudzicie kuchni mąką. Otóż wbijacie do miski 4 jajka, dosypujecie bułkę tartą i wlewacie odrobinę mleka. Sól, pieprz i koniec ciasta.

Wkład to już wasza własna inwencja. My np. wcieramy marchewkę, kroimy cebulę i dodajemy kiełki lucerny. Do tego szczypta curry. 

Można inaczej: drobno posiekana papryka i cukinia i oregano. Można jeszcze inaczej - zblanszowane brokuły, pory (wszystko drobno posiekane i dobrze odsączone z wody) z pieprzem ziołowym. O! Albo mieszanka kiełków i bakłażan. Też drobno pokrojony, żeby te małe, słodkie istotki niewiele wypatrzyły. 

Co ważne? Proporcje. Dużo składników, mało ciasta. Całość mieszamy, sprawdzamy na słoność i smażymy. Jak podajemy? Dzieciom z ketchupem, najlepiej domowym. A sobie robimy dip z jogurtu greckiego i świeżego kopru, doprawiamy go, otwieramy schłodzone wcześniej białe wino i już. Smacznego!

poniedziałek, 13 maja 2013