piątek, 30 marca 2012

KRÓTKA BAJKA O RESTAURACJI

Dawno, dawno temu, za Odrą, za Renem, nad samą Sekwaną, mieszkał sobie pan Boulanger. Ów paryżanin potrafił przygotować przepyszny bulion. Rosół był tak dobry, tak chwalony przez gości, że Boulanger postanowił go sprzedawać. W tym celu otworzył lokal z małymi stolikami, co odróżniało go od istniejących dotychczas topornych tawern. Z czasem liczba zup wzrosła, a dania zaczęto serwować a la carte.

 Nasz bohater, przekonany o swoim talencie, umieścił nad zakładem napis „venite ad me vos, qui stomacho laboratis et ego restaurabo vos” (przyjdźcie do mnie wszyscy, którzy jesteście głodni, a ja was nakarmię). Z czasem słowo „restaurabo” przekształcono w „restaurant” i wszystko skończyłoby sie dobrze, gdyby nie Antoine Beauvilliers, który „odebrał” Boulangerowi tytuł Pierwszego Restauratora, zakładając w 1782 roku pierwszą, oficjalną restaurację - La Grande Taverne de Londres.

32 lata później ten sam Beauvilliers napisał, uważaną po dziś dzień za „biblię kucharską”, książkę L’Art du cuisinier. Koniec.

czwartek, 29 marca 2012

MAZUREK dla bardzo leniwych

Mazurek, który Wam dziś proponujemy jest banalnie prosty i nadzwyczaj smaczny. Żeby go zrobić (nie, nie upiec;)) potrzebujecie 1-2 puszki mleka skondensowanego słodzonego (!), spodu ciasta kruchego (możecie kupić gotowe ciasto, możecie kupić gotowy spód, już upieczony) i migdałów. Migdały możecie nabyć obrane. A jeśli się nie uda, wystarczy że sparzycie je wrzątkiem - skórki same się ześlizgną!

Ciasto zalane będzie pysznym, słodkim, krówkowym toffi! Jak je zrobić? Otóż wystarczy wstawić puszkę mleka do gotującej się wody i pozwolić jej bulgotać na bardzo wolnym ogniu około 2 godzin. Następnie puszkę wystudzić, otworzyć i voila! Gotową masą należy zalać upieczony spód z kruchego ciasta, a następnie ułożyć na nim obrane migdały. Możecie ułożyć kształt baranka, możecie napisać "Wesołego Jaja" a nawet "Miłego czwartku", jeśli zrobicie go już dziś nie czekając na święta!

Ciekawostkę stanowi fakt, że nikt tak naprawdę nie wie, skąd wzięła się nazwa MAZUREK. Najprawdopodobniej chodzi o jego pochodzenie - Mazowsze - i dalej, od słowa Mazur, jak dawniej określano mieszkańców tego właśnie regionu geograficznego.

Ta tradycyjna potrawa wielkanocna wywodzi się z kuchni polskiej. Jest niczym innym jak plackiem z ciasta kruchego lub marcepanowego (ostatecznie biszkoptowego) z dodatkiem bakalii. Zazwyczaj lukrowane, jednak naszym zdaniem to jedna z tych tradycji od których swobodnie można odejść. Toffi rządzi! 

wtorek, 27 marca 2012

CUMBERLAND – świąteczny i wcale nie taki angielski


 

Zbliżają się święta, więc chcemy przedstawić Wam jeden z najwspanialszych sosów do zimnych mięs. Cumberland, bo o nim mowa, pochodzi z Wiednia (Nie! Nie jest sosem brytyjskim!)

Niezmienną bazę sosu stanowi galaretka z czerwonej porzeczki, czerwone wino i miąższ pomarańczy. Poza tym świat dodaje do niego różności; imbir, musztardę, chrzan, limonkę, cukier, etc.

Nasz przepis wydaje się być najsmaczniejszy i idealnie komponujący się z wędlinami serwowanymi na wielkanocnym stole (pasztety, domowej roboty; schab, szynka, polędwica).



Cumberland firmowany przez GS to; 

- galaretka z czerwonej porzeczki, 
- miąższ dojrzałej pomarańczy, 
- kilka łyżek czerwonego wytrawnego wina
- kilka łyżek świeżo startego chrzanu. 

(Jeśli wino wytrawne zastąpicie półsłodkim należy skropić sos sokiem z cytryny). 


 I voila! A raczej: GUTEN APPETIT!

niedziela, 25 marca 2012

ORZECHOWY MARCHEWKOWIEC

Nie ma nic pyszniejszego i przyjemniejszego od marchewkowego ciasta z naszego przepisu, jedzonego powoli, popijanego kawą, okraszonego dobrą książką. 

Nasz placek jest prosty w przygotowaniu, jest niebem w gębie i nie ma mowy, żeby nie wyszedł. Oto jak należy postąpić: 
Do większej miski wbijamy 4 żółtka, do mniejszej oddzielone od nich białka. Do żółtek dodajemy: pół kubka oleju, kubek mąki, kubek cukru, 2 łyżeczki proszku do pieczenia i mleko (tyle, ile przyjmie ciasto by osiągnąć konsystencję rzadkiego, domowego majonezu). Wszystko to dokładnie miksujemy aż ciasto się zapowietrzy (zacznie puszczać bąble z dna). 

Myjemy mikser, ubijamy pianę z białek. Mikser zamieniamy na drewnianą łyżkę, którą bardzo delikatnie mieszając łączymy ciasto z pianą, dodając dwie starte drobno marchewki i posiekane (dowolnie) orzechy włoskie. Ciasto przelewamy do naczynia (wysmarowanego margaryną, oprószonego bułką tartą) i wkładamy do nagrzanego do 200stopni piekarnika. Pieczemy do suchości wkładanej wykałaczki (około 30-40min). Po wyjęciu posypujemy kakaem. 

Orzechowiec marchewkowy, iście wiewiórczy, postoi nawet do kilku dni. I im bardziej będzie wilgotny, tym lepszy! Smacznego! 

czwartek, 22 marca 2012

JAK WĘŻYMORD ZOSTAŁ OPOZYCJĄ SZPARAGA

Tytułowy wężymord, inaczej zwany skorzonerą, to (z niezrozumiałych i nieznanych powodów) mało znane warzywo, które zaczyna być dostępne wszędzie. Choć przypomina szparagi, w rzeczywistości różni się dwojako. Po pierwsze, jest bardzo sycące. Po drugie mniej delikatne w smaku, przez co jest daniem bardziej obiadowym, niż przystawkowo-dodatkowym. Ponadto  zawiera całą masę witamin i minerałów oraz jest perfekcyjne dla diabetyków (ze względu na wysoką zawartość fruktozy)!


Przygotowanie skorzonery do konsumpcji jest proste. Trzeba ją obrać i ugotować w wodzie z dodatkiem soli i cytryny (lub kwasku cytrynowego, octu jabłkowego). Następnie można przyrządzać ją na wiele sposobów. Wężymord doskonale komponuje się z orzechami, także jest idealnym składnikiem sałatek. Nienagannie zastępuje wszelkie dodatki do mięs – posypany natką, polany sosem śmietanowym - można podawać jako dodatek wykluczając tym samym ziemniaki wraz z surówkami.
Skorzonera smakuje dobrze również z sosem beszamelowym lub z owocami. Rzymianie nazywali ją „jesiennymi szparagami”, ponieważ można ją jeść od wiosny do bardzo późnej jesieni. Dodatkowo wierzyli, że należy do roślin Słońca i ma właściwości uzdrawiające. Współcześnie również mówi się o tym, że wzmacnia system immunologiczny. Pamiętajcie więc, by obierać ją cienko (lub jedynie skrobać), gdyż to właśnie pod samą skórką znajduje się całe jej witaminowo mineralne bogactwo.

poniedziałek, 19 marca 2012

PROSZĘ PAŃSTWA, OTO CZUSZKA

Maleńka papryczka o niezwykłej mocy. Chciałybyśmy zaproponować Wam dodanie kilku suszonych czuszek do butelki oliwy z oliwek, wraz z kilkoma ząbkami czosnku i kilkoma liśćmi bazylii, o której pisałyśmy wczoraj. Oliwa taka powinna postać miesiąc, zanim gotowa będzie do doprawiania i dekorowania. Jeśli męczy Was gorycz oliwek, możecie użyć oliwy z pestek winogron a nawet zwykłego oleju. Byle tylko nadać mocy i smaku!

niedziela, 18 marca 2012

NASZA PRZYJACIÓŁKA - BAZYLIA

Hodowla bazylii jest prosta, a uprawiać ją można w każdym domu. Wystarczy doniczka z ziemią oraz słoneczny parapet. Dziś podajemy Wam dwa proste bazyliowe przepisy na każdą okazję:

- Sos bazyliowy (wytrzyma kilka tygodni w lodówce, także możecie zrobić potężny słój) – to drobno pokrojona bazylia, posiekany czosnek, oliwa z oliwek i kilka listków świeżej mięty. Do tego sosu, już bezpośrednio przed podaniem z makaronem, należy dodać dowolne orzechy (piniowe, włoskie, posiekane laskowe) i ser pleśniowy. Mile widziany jest również szpinak, usmażony wcześniej na patelni z szalotką i czosnkiem. To domowej roboty „Pesto” jest idealnym dodatkiem do każdego rodzaju makaronu. Sama baza sosu bazyliowego (ta przygotowywana w słoiku) jest wyśmienitym dipem, jeśli zachowa się odpowiednią gęstość. 

- Pomidory zapiekane z bazylią to proste i smaczne, a przede wszystkim lekkie danie. Pokrojone w poprzek pomidory układamy na blasze do pieczenia i obficie obkładamy bazylią. Lekko solimy je, pieprzymy i posypujemy szczyptą cukru. Na każdą połówkę pomidora kładziemy również 2-3 plasterki czosnku. Tak przygotowane owoce pieczemy 30min w nagrzanym do 180stopni piekarniku. Przed podaniem posypać je można pokruszonym serem feta i koniecznie udekorować świeżymi listkami bazylii!

piątek, 9 marca 2012

PIECZARKI FASZEROWANE POMIDORAMI I MASCARPONE

Ten kto twierdzi, że mascarpone to jedynie tiramisu, bardzo się myli. Pieczarki też lubią ser. Farsz? Dwa-trzy duże, posiekane w drobna kostkę pomidory, oliwa z chili, 1 jajko, 250g sera mascarpone. Do tego posiekany szczypiorek, pieprz czarny (sporo!), 2 łyżeczki cukru, sól. Na dno, w każdy kapelusz - łyżeczka sosu sojowego ciemnego. Pieczarki wkładamy do pieca na folię posypaną bułką tartą i pieczemy około 30min w nagrzanym do 180stopni piekarniku. Smacznego!

poniedziałek, 5 marca 2012

AKOMPANIAMENT KUCHENNY

     Nie istnieje kodeks, mówiący co należałoby spożywać do konkretnej muzyki. Jednak czy działoby się, gdyby powstał? Na jakie potrawy bylibyśmy skazani słuchając jazzu, na jakie rapu. Czy gust wielbicieli konkretnego gatunku przekłada się na ich gust kulinarny? Czy w sposób kompatybilny należałoby połączyć proces odsłuchu z procesem konsumpcji? Nie sądzę. A jednak bawiąc się w skojarzenia doszlibyśmy do ciekawych wniosków.
     Jeżeli muzyka odzwierciedla smak,to czy słuchając klasycznej, powinno się zajadać schabowego z kartoflami, bo też jest klasycznym smakiem rodzimej kuchni polskiej? Idąc dalej tym tropem powinno się spożywać krwiste steki do metalu, zestaw eklektycznych przekąsek do jazzu, hamburgery do rapu, „fish and chips” słuchając britpopu. A przecież nie wszystkim taki zestaw pasuje.
     Powinno się opracować coś bardziej dowolnego szkicując jedynie przestronne ramy kulinarne dla określonych gatunków muzycznych, bo taki krwisty stek (koniecznie z zielonym pieprzem) niektórym pasować może bardziej do krwistej arii operowej
     Stworzyłam zatem prostą instrukcję kuchennej obsługi muzyki otwierając jedynie furtkę do dalszych eksperymentów bazując na pięciu dowolnych gatunkach:
1. Jazz wywodzi się z Nowego Orleanu, swoje korzenie ma w Afryce i tendencyjnie improwizuje. Zatem improwizujmy w kuchni! Na plaster szynki śmiało, zamiast pomidora, połóżmy plaster brzoskwini czy kiwi. Nie bójmy się dodać czekolady do sosu (do mięs!), pieprzu do deseru. Pamiętając że eklektyzm w kuchni doprowadzić nas może do poznania bezimiennych wcześniej, wybornych smaków.
2. Cechą rocka jest zespołowość, gitary i mocne brzmienia znajdujące początki w bluesie,w jazzie. Tak więc gotujmy razem! Spotkania ze znajomymi podczas których (przy radosnych dźwiękach rocka i wesołym akompaniamencie wina) wspólnie można gotować. Np. nauczyć się robić sushi. Albo przygotować dziesięć dowolnych składników i zobaczyć co każdy z gości z nich wykona. Wbrew pozorom, zabawa może być przednia.
3. Rap to melorecytacja. Rytmiczna, konkretna. Odkryjmy także konkretne smaki. Jeśli słodko, to bardzo słodko (zmieszajmy lody z najsłodszymi ciastkami jakie macie i podając, polejcie jeszcze czekoladą). Nie bójmy się mocnych smaków, wydobywających to, co najlepsze z jedzenia.
4. Jamajka to reggae. Jamajka to bogactwo przypraw i owoców. To kozie mięso, limonkii karaibskie smaki. To, co my nazwalibyśmy eklektyzmem i egzotyką, dla nich stanowi jedynie bazę. Spróbujcie kurczaka w kokosach, upieczcie bataty, koniecznie poeksperymentujciez rumem łącząc go z innymi składnikami zarówno w szklankach, jak i w garnku.
5. Muzyka country, jeśli o skojarzenia chodzi, nachalnie oferuje jedynie kurczaki. Ale przecież właśnie z nich powstają najlepsze przekąski. Paseczki piersi kurzej panierować można i piec/smażyć zarówno w jajku i bułce tartej, jak i w; orzechach, płatkach owsianych, pokruszonych krakersach czy chrupkach kukurydzianych odkrywając przy tym potęgę dowolności podczas kuchennych zmagań.
     Jeżeli więc zamknęliśmy się na niektóre gatunki muzyczne, pozostawmy otwarta bramę do tych kuchennych zakładając, że wiele można w nich zmienić, zaimprowizować. Że podobnie jak muzyka nie jest jedynie zagłuszaniem ciszy, tak samo jedzenie nie służy tylko zaspokojeniu głodu. Jedno i drugie to przede wszystkim potrzeba doznań.