wtorek, 3 lipca 2012

Na skróty



Jak obrać pomidora wie każdy z nas. Potrafimy ugotować jajka na twardo i wiemy, że kawa rozpuści się szybciej w gorącej wodzie. Jednak są sekrety kuchenne, o których wie niewielu z nas, a ułatwiają gotowanie, sprawiają frajdę i niezwykle umilają kulinarną codzienność. Zdradzimy wam niektóre z nich zachęcając do podejmowania prób i eksperymentowania z nimi na co dzień, lub od święta.

Lekcja pierwsza: Obieranie papryki. Uwaga! Jest proste. Paprykowa skórka przeszkadza wielu podniebieniom. A wystarczy opalić ją nad gazem lub upiec owoce na folii w piekarniku tak, aby wyraźnie się przypaliła. Skórka zejdzie sama! A jeśli nadal uparcie nie będzie chciała, można włożyć ją po upieczeniu do foliowej torebki i poczekać aż wystygnie. Wówczas na pewno się nam nie oprze.

Lekcja druga:  Jelly shooty. Niewinni imprezowi zabójcy. Czyli jak jednocześnie poczęstować gości czymś smacznym i napoić czymś konkretnym. Nic prostszego! Do kupionej galaretki w proszku dodajemy połowę potrzebnej wody, drugą zaś zastępujemy wódką. Są dwie rzeczy, o których należy pamiętać przed podaniem. Po pierwsze, dobrze je schłodzić. Po drugie uprzedzić gości o ich niezwykłej mocy.

Lekcja trzecia: Oliwa smakowa domowej roboty. Każdy z nas lubi dolać oliwy do… sałatki. Ta dobrej jakości jest droga. Jeśli do tego ma dodatki, jest jeszcze kosztowniejsza. Butelki są ładne, a ta właśnie estetyka kosztuje. Nie ma nic prostszego jak samodzielne przygotowanie ulubionego rodzaju oliwy. Z czym tylko chcecie! Nikt nie będzie Was ograniczał, jeśli macie na przykład ochotę dodawać do dań oliwę miętową. Wystarczy przelać kupioną oliwę do karafek, słoików, lub po prostu zostawić ją w firmowej butelce, a do środka wrzucić dowolny dodatek. Potem potrzeba już tylko czasu. Kilka tygodni pozwoli czosnkowi, ziołom, czy ostrej papryce przeniknąć w oleistą strukturę i wzbogacić jej smak.

Lekcja czwarta – wekowanie. Galaretki i dżemy dostępne na rynku kuszą kolorami i ciekawymi etykietami. Można dziś kupić powidła pomarańczowe z imbirem, czy wiśniowe z koniakiem. Zapominamy, że znacznie prościej i taniej jest przygotować weki samemu. Każdy owoc duszony z cukrem to dżem. Dodajemy tam co tylko chcemy: przyprawy, alkohol, łączymy owoce w dowolny sposób. Tajemnica tkwi w odpowiednim zawekowaniu. Słoiki muszą być nagrzane w piekarniku a następnie skrupulatnie zakręcone i po napełnieniu (szyjka słoika musi być nieskazitelnie czysta) odwrócone do góry dnem. Konfitury domowej roboty postoją kilka lat, będą smaczniejsze i podchodzić do nich będziemy z należnym sentymentem.

Lekcja piąta – toffi. Kiedy wpadają niezapowiedziani goście, kiedy mamy przygotowany spód do mazurka i nagle okazuje się, że nie ma już czasu, bo trzeba wyszykować się na imprezę, zrobić milion innych rzeczy – toffi zrobi się samo! Naprawdę. Wystarczy mieć w domu puszkę słodzonego skondensowanego mleka. Należy wstawić ją do gotującej się wody i pozwolić bulgotać na bardzo wolnym ogniu około 2 godzin. Następnie puszkę wystudzić, otworzyć i voila! Toffi gotowe!
Lekcja szósta – przesolone danie. Czyli co zrobić jeśli przesolimy zupę lub sos. Otóż jest na to banalny sposób. Należy wrzucić do garnka obranego ziemniaka. Wchłonie on nadmiar soli. Nie możemy liczyć na cud. Nadal będzie słone. Jednak na pewno, jeśli to tylko niewielki nadmiar, uratujemy nasze danie przed katastrofą.

Jest jeszcze wiele lekcji, które moglibyśmy Wam dać. Jednak nie wszystko na raz. Jeśli przyswoicie sobie kruczki podane powyżej, przyjdzie pora na poznanie kolejnych.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz