piątek, 8 listopada 2013

sos CUMBERLAND

Dziś opowiem Wam o moim ulubionym sosie – cumberland. Sos ten jest bardzo prosty w przygotowaniu i bardzo wyrafinowany w smaku. Podaje się go na zimno do zimnych wędlin, lub w kontraście do ciepłych mięs. Można również okrasić nim zimne sery pleśniowe lub np. smażony camembert. Jest wyśmienity!

Przygotowuje się go właściwie w dowolnych proporcjach. Składniki są cztery.

Po pierwsze galaretka z czerwonej porzeczki. Od biedy może być z czarnej, ale już naprawdę od biedy. 

Po drugie miąższ pomarańczy – najczęściej obrany owoc, pozbawiony białych błon okalających cząstki, delikatnie zgnieciony widelcem. Niektórzy dodają do niego również startą skórkę, jednak uważam, że psuje go to i przeszkadza w konsumpcji.

Po trzecie czerwone wino. Mało. Łyżka lub dwie. Raczej wytrawne. 

Po czwarte jest nieobowiązkowe. I służy podlizaniu się własnemu gustowi. Można, ale nie trzeba, dodać do sosu chrzan lub musztardę. Ale to już w fazie eksperymentowania z jego smakiem, a przede wszystkim z własnym.

Jeszcze kilka słów o nazwie, która mylnie czytana jest jako angielska. Faktycznie nazwa „Cumberland” pochodzi od nazwiska, jakie przyjął ostatni król Hanoweru - Jerzy V. Pierwszy raz sos ten miał być podany w Penzingu pod Wiedniem gdzie król osiadł on w 1866r. Sos, mylnie, bywa czasami nazywany oksfordzkim. Popularność zyskał także dzięki dziełom znanego francuskiego restauratora -Auguste Escoffier'a.

No i tak. Pędźcie po wędliny i jedzcie je z Cumberlandem (zróbcie domowy, kupny naprawdę nie smakuje tak dobrze)! Smacznego!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz